Do tej pory nie uważałam się za mistrza wypieków. Byłam przekonana, że wykonanie ciasta , tortu lub ciasteczek wymaga ciężkiej pracy i niesamowitych zdolności, aby wszystko wyszło perfekcyjnie.
Może ten przesadny perfekcjonizm odziedziczyłam po mojej mamie, która nawet jak upiekła nieziemskie ciasto to i tak twierdziła, że mogłoby być lepsze:).
Bez dłuższych wstępów ogłaszam, że do tych ciasteczek nie potrzeba niczego oprócz kilku składników, chwili wolnego czasu i piekarnika.
Po wymieszaniu wszystkich składników ciasto może wydawać się nieco suche, ale nie przejmujcie się. Przy formowaniu ciasteczek może się trochę kruszyć, ale to nie szkodzi. Ich nieregularny kształt tylko sprawia, że możemy napawać się dumą z własnoręcznego wypieku.
Uwaga: Są uzależniające!
I. W rondelku roztapiamy masło i lekko studzimy.
II. Do miski wsypujemy suche składniki - mąkę gryczaną, sól i sodę oczyszczoną i wszystko mieszamy.
III. Do przestudzonego masła dodajemy żółtko, cukier i wanilię i energicznie mieszamy aż do dokładnego połączenia składników.
IV. Masło łączymy z suchymi składnikami, dodajemy orzechy i czekoladę i formujemy kulę, która wstawiamy do lodówki na ok. 30 min.
V. Piekarnik rozgrzewamy do 180st.
VI. Ciasto dzielimy na 12 części i układamy na blasze pokrytej papierem do pieczenia.
VII. Pieczemy ok. 10 - 12 minut.
To tyle! Mam nadzieję, że trochę przekonałam do wypieków takich niedowiarków jak ja:).
Smacznego!