Gdy patrzę na włoskie przepisy, nie przestaje zadziwiać mnie to, jak fantastyczne potrawy można wyczarować z tak niewielu składników. A im mniej składników, tym bardziej możemy się postarać, aby były one oryginalne i jak najlepszej jakości.
Niezmiernie cieszy mnie to, że od czasów mojej podstawówki (gdy ogromnym szturmem wkroczyła do nas pierwsza zagraniczna sieć fast-foodowa) historia zaczęła zataczać koło.
Lub inaczej ujmując, weszliśmy już na taki poziom szybkości, obojętności, nieuważności i roztargnienia jeśli chodzi o nasze odżywianie, że prędzej czy później musiał pojawić się w głowie impuls, że chyba coś jest nie tak. Że ten rozpęd i zachwyt nad nowym, niebezpiecznie zaprowadzić nas może w całkiem inne miejsce niż tego oczekiwaliśmy.
Z drugiej jednak strony wcale mnie to nie dziwi, że tak gwałtownie zachłysnęliśmy się nowoczesnością, dostępnością i szybkością zachodu. Gdy przez długi czas nie masz nic lub bardzo niewiele ta nagła osiągalność i powszechność pewnych rzeczy może przyprawić o zawrót głowy.
Dlatego tak bardzo ważne jest to, aby być świadomym.
Aby wsłuchując się w swoje wnętrze, to ono nam podpowiadało co jest dla nas dobre, właściwe, co będzie sprawiało, że będziemy czuli się dobrze i żyli w zgodzie ze sobą.
Przecież tak samo jak zostaliśmy zaatakowani szybkim jedzeniem, tak bardzo jesteśmy teraz z każdej strony do czegoś nakłaniani, zachęcani, przekonywani czy kuszeni. Chyba jeszcze nigdy w historii nie było tylu zewnętrznych źródeł, które tak bardzo wywierałyby na nas wpływ.
Myślę, że w porę to zauważyliśmy dlatego teraz zwalniamy. Dlatego w opozycji powstał slow-food, dlatego zaczęliśmy czytać etykiety, dlatego się kształcimy, dlatego bardziej zwracamy uwagę na jakość.
Zwracajmy także uwagę na siebie. Czy nowy ruch, trendy i nowe podejścia, choć wydają się słuszne, czy są nasze. Czy je rzeczywiście czujemy, czy tylko kroczymy z innymi i pod ich wpływem.
Jak widać jedzenie może inspirować do głębszych przemyśleń:).
A wracając do przepisu.
Jeśli tylko lubicie miękkie, świeże kluseczki w aksamitnym sosie o serowo-grzybowym posmaku to bez wątpliwości to danie jest dla Was!
I. Szpinak dokładnie myjemy i blendujemy z wodą na gładką masę. Dodajemy pół łyżeczki soli i odrobinę pieprzu.
II. Uzyskaną mieszankę przelewamy do garnka i doprowadzamy do wrzenia. Dodajemy mąkę i energicznie mieszamy.
III. Ciasto przenosimy na powierzchnię posypaną lekko mąka i ugniatamy do uzyskania jednorodnego ciasta.
IV. Formujemy rolki z ciasta i kroimy nożem na mniejsze kawałki. Za pomocą widelca możemy na każdej kluseczce zrobić wzorek (do tego celu można użyć także specjalnej drewnianej deseczki do gnocchi. Tutaj link).
V. Pieczarki myjemy, obieramy i kroimy wzdłuż na plasterki. Na patelni rozgrzewamy masło i wrzucamy pokrojony czosnek. Smażymy przez minutę a następnie dodajemy pieczarki i smażymy jeszcze ok.10 minut aż się zarumienią i zmiękną.
VI. Do pieczarek dodajemy śmietanę i starty Grana Padano. Podgrzewamy na małym ogniu aż uzyskamy gładką konsystencję.
VII. Kluseczki wrzucamy do posolonego wrzątku i gotujemy do momentu, aż wypłyną na powierzchnię.
VII. Gnocchi delikatnie wyjmujemy z wody i podajemy ze śmietanowo-serowym sosem i pieczarkami. Dodajemy świeże listki mięty lub szałwii.
Smacznego!