Planując każdą podróż, korzystam z wielu źródeł, czytam, szukam, pytam. Nie inaczej było w przypadku tej wyprawy.
Jednak odpowiedzi na pytanie, które zadawałam znajomym czy na forach pozostawiły niepewność do ostatniego momentu . A jako ostatni moment mam na myśli chwilę, kiedy wsiedliśmy do auta w wypożyczalni na lotnisku. Wiele osób odradzało podróżowanie samochodem po Wybrzeżu Amalfi ze względu na korki, brak miejsc parkingowych czy wyjątkowo liczne (lecz przepiękne!) i wąskie serpentyny, na których muszę przyznać nie każdy dałby radę.
Ja z pewnością nie. Ale wystarczy kierowca, który ma za sobą kilkuletnie doświadczenie na naszych drogach. Ja mam cudownego kierowcę u mojego boku, który stwierdził, że jest to lepsze niż gra komputerowa, i teraz naprawdę można się sprawdzić . Także cieszę się, że sprawiłam mu radość, choć na początku, po tych wszystkich ostrzeżeniach byłam pełna obaw. Ale chyba dotyczyły one bardziej mnie.
Wyruszyliśmy wcześnie rano, zaraz po śniadaniu, gdyż z naszej miejscowości Portici do Amalfi to ok. 1h drogi, a chcieliśmy uniknąć korków.
Droga do samego wybrzeża była bardo przyjemna, a od miejscowości Vietri sul Mare rozpoczęły się serpentyny, które także nie okazały się tak straszne jak je malują. Zdarzyły się krótkie zakorkowane odcinki, ale tylko przy wjeździe do miasteczek.
PARKING
Moim pierwszym pomysłem na parking była Luna Rossa (pomiędzy Amalfi a Atrani), jednak cena okazała się wyższa niż początkowo przewidywałam : 4Eur/h lub 20 Eur/ cały dzień, lecz tylko w wypadku gdy auto zostanie pozostawione na noc. W innym wypadku, cena jest zawsze liczona za godzinę.
Muszę jeszcze wspomnieć, że jeżeli jednak ktoś zdecyduje się na ten parking, to warto tam być w godzinach porannych, gdyż jak przejeżdżaliśmy tamtędy ok. godz. 11 to już parking był zamknięty z powodu braku miejsc.
Postanowiliśmy zatem poszukać szczęścia na mniejszych parkingach lub zaparkować przy drodze (co nie było łatwą sztuką, gdyż zazwyczaj wszystkie miejsca są dokładnie co do centymetra zajęte).
Trafiliśmy najpierw na mniejszy prywatny parking, lecz cena niewiele się różniła, więc szukaliśmy dalej.
Zajęło nam to trochę czasu, jednak w pewnym momencie znaleźliśmy upragnione miejsce. Do tej pory nie wiem na ile ryzykowaliśmy zostawiając auto akurat tam, lecz udało się przez 3 dni z rzędu bez opłat i mandatu :).
Dla odważnych:) - owo miejsce znajduje się chwilkę przed Amalfi, bardzo blisko plaży Lido Di Castiglione. Tabliczka na drzwiach wskazywała numer 14.
Ten dzień postanowiliśmy spędzić na plaży, bez pośpiechu, aby nieco zregenerować się po podróży, a także aby mieć wystarczająco dużo energii na kolejne, bardziej intensywne dni.
PLAŻA
Wybraliśmy plażę, która znajdowała się najbliżej naszego "parkingu" - Lido di Castiglione.
Jest to niewielka, lecz urocza plaża, do której prowadzą dość długie strome schody. Plaża jest podzielona na część płatną, gdzie można wypożyczyć leżaki i parasole oraz część bezpłatną, na której również można spędzić miło czas. Warto wiedzieć, że słońce chowa się za górami już ok.godz. 15, więc najlepiej zjawić się tam w godzinach porannych. Cudowne miejsce, pomimo wszystko wydaje się nadal nieco dziewicze i jeszcze nie tak oblężone przez turystów jak plaże bliżej centrum miasteczek. Dobre miejsce na spędzenie dnia i delektowanie się atmosferą wybrzeża.
KNAJPKA
Ponieważ na ten dzień nie mieliśmy zaplanowanej żadnej konkretnej knajpki na obiad, zatrzymaliśmy się w pierwszej napotkanej na naszej drodze, a była to Ristorante Cantina del Nostromo.
Mieści się ona między Atrani a Amalfi. Właściwie to idąc z Atrani, nie ma możliwości aby ją ominąć, ponieważ trzeba przejść przez jej wnętrze aby dojść do Amalfi. Z jednej strony lokalizacja idealna, z drugiej jednak turyści i mieszkańcy przechodzący co pewien czas przez patio mogą nieco rozpraszać.
Restauracja posiada balkon ze stolikami na zewnątrz, z którego roztacza się nieziemska panorama. Zazwyczaj omijam miejsca, które znajdują się na szlaku turystycznym, kuszą niesamowitymi widokami, gdyż wszystko to bardzo często ma wynagrodzić nienajlepszą kuchnię.
Powiem tak, pasta i gnocchi, które zamówiliśmy nie powaliły nas. Myślę, że jest to raczej miejsce na mały relaks i przekąskę, zachwycanie się przepięknym widokiem i posmakowanie domowego wina. Ceny według mnie zbyt wysokie do jakości potraw.
Poniżej zdjęcia podczas słonecznego i deszczowego dnia :).
Podsumowując , tak, serpentyny mogą przerażać, a z drugiej strony wywoływać przyjemny dreszczyk emocji. Warto zatem poświęcić jeden dzień na niespieszne rozpoznanie terenu, nacieszyć oko widokami i spędzić czas na jednej z malutkich plaż gdzieś poza obszarami miasteczek.
W kolejnym wpisie opowiem jak w kilka minut opuścić zatłoczone uliczki Wybrzeża Amalfi i znaleźć się w całkiem innym, magicznym miejscu, czyli zbaczamy nieco z utartego szlaku. To co lubię najbardziej !
Do zobaczenia!