Pamiętacie słynne powiedzenie naszych Mam "zjedz mięsko, ziemniaki zostaw":) ? Myślę, że powtarzane jak mantra, nieco utknęła nam w głowach i teraz trochę trudno uwolnić się nam od przeświadczenia, że mięso jest jedynym i niezastąpionym źródłem witamin, białka czy innym składników odżywczych.
Od pewnego czasu w moim domu potrawy mięsne pojawiają się coraz rzadziej. Nie chcę tu wdrażać żadnej głębokiej filozofii (choć mogłabym:), ale to jest bardzo proste. Bardzo dużo eksperymentuję w kuchni, a poprzez poszukiwanie nowych smaków zdałam sobie sprawę jaki mamy ogromny wybór! I nie chodzi tu o żadne skomplikowane przepisy z wyświechtanych składników. Oświeciło mnie, że przecież zamiast kupować mięso mielone (które kosztuje ok 10zł/0,5kg), możemy kupić soczewicę w tej samej cenie i zrobić z niej równie smaczne (no chyba bardziej) bezmięsne pulpety.
Wiem , wiem, pewnie osoby na diecie wegetariańskiej czytając ten tekst odniosą wrażenie, że urwałam sią z choinki (tak pod te Święta:) i że moje odkrycia nie są niczym nowym i trochę odkrywam ponownie to, co już dawno zostało powiedziane, napisane i przetestowane.
Ale dla mnie, to jest coś nowego. Coś co przyszło do mnie naturalnie. Coś czego sobie nie narzuciłam ze względu na obowiązującą modę, miliony wegetariańskich książek kucharskich czy ruchy na rzecz ochrony środowiska.
Po prostu pewnego dnia zobaczyłam te nóżkę z kurczaka na moim talerzu i pomyślałam - czy to zwierzę naprawdę musiało umrzeć, żebym ja mogła się najeść?
OK, nie mówię, że już nigdy więcej w życiu nie zjem mięsa, ale będzie ono mocno ograniczone w mojej diecie.
Zatem dziś kotleciki/pulpety z zielonej soczewicy.
I. Soczewicę wrzucamy do wody i gotujemy aż do miękkości (ok. 20 min.).
II. Podczas gdy soczewica się gotuje, cebule kroimy w małą kosteczkę i wrzucamy na patelnię z rozgrzaną oliwą, po ok. 2 minutach dodajemy posiekany czosnek, natkę pietruszki i tymianek. Smażymy razem na niewielkim ogniu przez ok. 2 minuty. Cebula powinna być miękka, ale nie powinna zbrązowieć.
III. Po ugotowaniu soczewicy, przekładamy ją do miski, studzimy i rozgniatamy widelcem. Dodajemy mieszankę cebuli z patelni, jajko, mąkę, parmezan, pokrojone w kosteczkę suszone pomidory i bułkę tartą. Wszystko razem mieszamy i formujemy kuleczki.
IV. Piekarnik rozgrzewamy do 180st.
V. Kuleczki układamy na blasze i pieczemy ok. 15 min. (Jeśli chcesz aby skórka była bardziej chrupiąca, przed pieczeniem możesz na chwilę wrzucić kulki na rozgrzaną patelnię z oliwą).
VI. PESTO: Wszystkie składniki wrzucamy do blendera i mielimy na gładką masę.
VII. Klopsiki można podawać z makaronem, lecz mogą być także super przekąską na lunch z samym sosem pesto.
Jak Wam się podoba taka wersja kotletów mielonych/ klopsików? Ja staram się do nich przekonać moich domowników, co muszę przyznać coraz lepiej mi idzie:).
A inspirację do tego dania znalazłam na blogu Erin z thealmondeater.com. Link do oryginalnego przepisu znajdziecie tutaj.
Smacznego!